• Flaga Ukrainy

„Liczę na to, że nie będę bezczynna w niebie.
Pragnieniem moim jest pracować dalej dla Kościoła i dla dusz, o to proszę Boga, i jestem pewna, ze mnie wysłucha”.

św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Modlitwa Teresy_dziecka

Twoja miłość wzrastała wraz ze mną.

Teresa wychowała się w domu, w którym “oddychało się Bogiem”. Miała szczęście być dzieckiem nieprzeciętnych rodziców, których Kościół w 2015 roku zaliczył w poczet świętych. (…)

Zelia i Ludwik doczekali się dziewięciorga dzieci; czworo z nich (dwóch chłopców i dwie dziewczynki) zmarło w młodym wieku. Pozostałe (z wyjątkiem Teresy) żyły długo, osiągając wiek 80-90 lat. Teresa przyszła na świat jako ostatnie dziecko, gdy jej matka miała już ponad czterdzieści lat. Jako najmłodsza – siłą rzeczy – była przez wszystkich rozpieszczana. Uniknięto jednak wypaczenia jej charakteru dzięki niezwykłej atmosferze modlitwy i miłości, jaka panowała w domu. W rodzinie Martin nie było nic sztucznego, nic instytucjonalnego, jeśli chodzi o życie wiarą. Zwracano uwagę nie tyle na zewnętrzne przestrzeganie reguł i praktyk religijnych, ile raczej na osobisty kontakt z Jezusem. Już wtedy Teresa zrozumiała, że Bóg nie jest kimś strasznym, karzącym, czyhającym na najmniejszy upadek człowieka; jest miłującym Ojcem. Nigdy się Go nie bała. Wręcz przeciwnie – fascynowała się Nim coraz bardziej i bardziej. “Taka już jestem, że bojaźń mnie powstrzymuje, a pod wpływem miłości, przeciwnie, nie tylko idę naprzód, lecz wzbijam się i lecę – zapisze po latach (Rkp A 80v°).

Dziwna jest ta Teresa-dziecko… Z jednej strony bardzo żywa, ruchliwa, „psociara”, jak ją nazywa własna matka, z drugiej – niezwykle wrażliwa, urocza, delikatna. Już jako dziecko poszukująca chwil na intymne spotkania z Jezusem.

Wspaniale wspominam dni, kiedy kochany mój Król zabierał mnie ze sobą na ryby. Tak, bardzo lubiłam wieś, kwiaty, ptaki. Czasem próbowałam sama łowić, posługując się małą wędką. Zwykle jednak wolałam usiąść samotnie na ukwieconej łące. Zamyślałam się wówczas głęboko i choć nie wiedziałam, co to jest medytacja, pogrążałam się w rzeczywistej modlitwie. Wsłuchiwałam się w odległe hałasy, poszum wiatru a nawet niewyraźną muzykę, której dźwięk dochodził mnie od strony koszar. Wprawiało mnie to wszystko w rzewny nastrój. Ziemia wydawała mi się miejscem wygnania, morzyłam o Niebie.

Rkp A 14v°

Jeszcze jako dziecko odkrywa, że jej prawdziwą ojczyzną jest Niebo. Słowo to jak echo powtarza się w jej pismach, wracając pod jej pióro prawie siedemset razy. To tam, w górze, jest jej prawdziwy dom. Tam coraz czyściej przenosi swoje myśli i serce.

Przypominam sobie, że pewnego dnia piękne, błękitne niebo nad wioską pokryło się zupełnie chmurami, rozpętała się burza, błyskawice przeszywały ciemne obłoki. Wtem ujrzałam uderzenie pioruna z dużej odległości. Daleka od przerażenia, byłam nim zachwycona. Wydawało mi się, że dobry Bóg jest tak blisko.

Rkp A 15r°

Zaskakująca reakcja. Zamiast lękać się groźnego zjawiska atmosferycznego, odczytuje je jako znak bliskości Boga. W każdej chwili myśIi o Jezusie, wszystko odnosi do Niego z urzekająca§ wręcz prostotą. Ma świadomość, że jest dzieckiem wspaniałych rodziców; równocześnie wie, że stokroć bardziej należy do swojego Boskiego Oblubienica. Alencon to dla niej przedsionek nieba…

W drodze do domu wpatrywałam się w gwiazdy, migoczące łagodnie; ich widok był dla mnie czarujący. Wśród nich było zwłaszcza skupisko złotych pereł, które rozpoznawałam z radością, uważałam bowiem, że tworzą „T”. Pokazywałam ją Tacie, mówiąc, że moje imię wypisane jest w Niebie, po czym nie chcąc patrzeć na brzydką ziemię prosiłam, by mnie prowadził za rękę. Wtedy nie zważając, gdzie stawiam kroki, zadzierałam głowę do góry, podziwiając bez końca gwieździsty nieboskłon!… Następnie w pokoju na górze, odmawialiśmy razem modlitwę. Królewna u boku swojego króla. I wystarczyło, że na niego popatrzyłam, żeby wiedzieć, jak modlą się święci.

Rkp A 18r°

Nie wszystko jednak w pierwszych latach jej życia mieni się kolorami tęczy. Wnet po urodzeniu pojawiają się ciemne chmury. Nasilająca się słabość matki sprawia, że Teresa zostaje oddana na rok do niańki w sąsiedniej wiosce Semalle. Po powrocie do domu jej szczęście trwa krótko — zaledwie trzy i poł roku. Zelia słabnie i już nigdy nie wróci do pełni sił. W wieku czterdziestu sześciu lat odchodzi do wieczności. Teresa wspomina po latach:

Wzruszająca ceremonia ostatniego namaszczenia utkwiła mi w duszy, wciąż widzę miejsce, w którym stałam obok Celiny. Byłyśmy obecne wszystkie pięć, ustawione w rzędzie według wieku. I był biedny Tato, który szlochał. W dzień, lub nazajutrz po zgonie Mamy, wziął mnie na ręce mówiąc: „Chodź ucałować po raz ostatni twą Matkę”. Bez słowa zbliżyłam wargi do czoła mojej kochanej Mamy. Nie pamiętam, bym długo płakała, nikomu też nie mówiłam o tym, co czułam w głębi. Patrzyłam i słuchałam w milczeniu…

Rkp A 12v°

Momentem kulminacyjnym jej duchowego wzrostu, jest dzień pierwszej Komunii świętej. Przygotowania do tej uroczystości odbywają się w szkole przez uczestnictwo w specjalnych rekolekcjach. Teresa jednak bardziej ceni sobie nauki swojej siostry Marii. To właśnie Maria wprowadza ją w tajniki modlitwy wewnętrznej.

W tym okresie nikt jeszcze mi nie powiedział, jak modlić się dłużej w ciszy, chociaż pragnęłam tego bardzo. Lecz Maria, uważając, że jestem wystarczająco pobożna, pozwalała mi tylko na dotychczasowe modlitwy. Pewnego dnia nauczycielka z Opactwa zapytała mnie, co robię z dniem wolnym od nauki, kiedy zostaję sama. Odpowiedziałam, że siadam wtedy w kącie za łóżkiem, odgradzam się od reszty za zasłoną i „rozmyślam”. „- Ale o czym rozmyślasz?” „- Rozmyślam o Dobrym Bogu, o życiu, o WIECZNOŚCI, po prostu rozmyślam!” Zakonnica nieźle się ze mnie uśmiała. Później lubiła mi o tym przypominać, pytając, czy dalej rozmyślam… Teraz rozumiem, że naprawdę się wtedy modliłam, zupełnie o tym nie wiedząc, i że już wtedy Dobry Bóg pouczał mnie w sercu.

Rkp A 33v°

W końcu przychodzi pamiętny dzień przyjęcia Jezusa w Eucharystii. Teresa oddaje się Mu cała.

Nadszedł wreszcie dzień najpiękniejszy, Niebiański. Jak niewysłowione wspomnienia pozostawały w mej duszy… Lecz nie chcę wchodzić w szczegóły, są bowiem rzeczy, które tracą swój zapach, kiedy wystawi się je na powietrze, są też myśli duszy, których nie można przełożyć na język ziemi, nie gubiąc ich intymnego i Niebiańskiego znaczenia. Podobne są bowiem do „białego kamyka, który otrzyma zwycięzca i na którym wypisane jest jego imię, znane tylko jemu samemu”. Ach, jak wdzięczny był pocałunek, który Jezus złożył na mojej duszy!… Był to pocałunek miłości, czułam się kochana i sama mówiłam: „Kocham cię, oddaje się tobie na zawsze”. Nie było próśb, zmagań, ofiar, już dawno Jezus i mała Teresa spojrzeli na siebie i się zrozumieli… Lecz tego dnia już nie tylko na siebie patrzyli, ale zlali się ze sobą zupełnie, przestało ich być dwoje, Teresa zniknęła niczym kropla wody, gubiąca się w oceanie. Był tylko Jezus, mistrz, Król. Czyż Teresa nie prosiła, by zabrał jej wolność, ponieważ obawiała się własnej wolności, czuła się tak słaba, tak krucha, że chciała się na zawsze wtopić w Boską Moc.

Rkp A 35 r°

To niebywałe, że ktoś w tak młodym wieku może tak dojrzale przeżyć swoją Pierwszą Komunię Świętą! Wszak w tekście tym pobrzmiewa doświadczenie osoby całkowicie oddanej Bogu, złączonej z Nim więzią miłości, nie zaś jedenastoletniej dziewczynki!…

Oto w jakim klimacie rozwija się modlitwa Teresy – dziecka. Modlitwa ugruntowana na fundamencie nietuzinkowej rodziny. Każdego dnia może patrzeć, jak żyją małżonkowie, którzy kochają Boga całym sercem i siebie nawzajem. Jak rozmawiają ze sobą, jak modlą się i poświęcają dla innych. Jak pracują, jak odpoczywają. W dzień i w nocy, niczym gąbka, chłonie z najczystszego źródła krystaliczną wodę, której na imię “Miłość”. I choć osierocona w dzieciństwie przez matka, nie traci nic z duchowego bogactwa, jakim dziecko winno być obdarowane w rodzinnym domu. Swą drugą matkę odnajduje w starszych siostrach — Paulinie (matka z wyboru) i Marii (matka chrzestna). Najwierniejszą zaś powiernicą tajemnic jej serca staje się starsza o cztery lata Celina. To ona później, już jako siostra Genowefa, będzie pierwszą czytelniczką Rękopisu A.

Teresa otrzymała w spadku po swoich rodzicach najlepsze duchowe geny. Nie pozostaje jej nic innego, jak tylko z nimi współpracować. Oczywiście z pomocą Ducha Świętego, który prowadzi ją po ścieżkach prawdziwej Mądrości. To On uczy małą Normandkę, jak wybierać zawsze to, co najlepsze…

Tak działa Bóg. Do każdego przemawia w sposób indywidualny i niepowtarzalny. Zarówno poprzez kolory tęczy, jak i mroki nocy. Przez sytuacje radosne i smutne. Każdemu daje to, co najbardziej dlań odpowiednie i co najpewniej posłuży do duchowego wzrostu. Ty i ja możemy powtórzyć dziś za Teresą:

Doświadczyłam, że miłość – o jakaż w niej moc – potrafi obrócić w pożytek wszystko, i dobro we mnie, i zło, i przemienić mnie w SIEBIE.

Rkp A 82v°

Razem możemy pobiec za nią wąską ścieżką po śladach Oblubieńca…

ks. Andrzej Muszala 

Fragment książki: Wybieram wszystko. Teresa Martin.

Podziel się: