• Flaga Ukrainy

„Liczę na to, że nie będę bezczynna w niebie.
Pragnieniem moim jest pracować dalej dla Kościoła i dla dusz, o to proszę Boga, i jestem pewna, ze mnie wysłucha”.

św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Duchowe przesłanie Błogosławionych

„Dlatego przepasawszy biodra waszego umysłu, bądźcie trzeźwi, miejcie doskonałą nadzieję na łaskę, która wam przypadnie przy objawieniu Jezusa Chrystusa. Bądźcie jak posłuszne dzieci. Nie stosujcie się do waszych dawniejszych żądz, gdy byliście nieświadomi, ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty”. (1P 1, 13-16)

Wstęp

W tym roku 12 września przeżywamy bardzo ważne wydarzenie dla Kościoła w Polsce, a nawet można powiedzieć w Europie i świecie. Papież Franciszek wyniesie na ołtarze kard. Stefana Wyszyńskiego (1901-1981) i Elżbietę Różę Czacką (1876-1961). Kardynał Stefan Wyszyński nazywany Prymasem Tysiąclecia wywarł wpływ nie tylko na losy Kościoła w Polsce i naszego Narodu, ale pośrednio również na losy Europy – przyczyniając się swoją postawą duchową do upadku systemu komunistycznego, który zniewalał narody i ograniczał prawa Kościoła, walcząc z wiarą. Natomiast Elżbieta Róża Czacka, nazywana Matką niewidomych, stworzyła w podwarszawskich Laskach profesjonalny ośrodek pomocy osobom niewidomym, z którego doświadczenia korzystały także inne tego typu instytucje. W niniejszej katechezie spróbujemy spojrzeć w ogóle na znaczenie beatyfikacji i kanonizacji dla Kościoła. A także choć pobieżnie przybliżyć sobie przesłanie duchowe, które niosą nowi Błogosławieni.

Znaczenie beatyfikacji i kanonizacji w tradycji Kościoła

Kult świętych pojawił w Kościele się bardzo wcześnie. Najpierw był to kult świętych męczenników. Od samego początku orędzie zbawcze Chrystusa spotykało się z oporem, prześladowaniami ze strony świata. Można powiedzieć, że nie ma w tym nic dziwnego. Chrystus przeszedł zbawić, przemienić świat. Przez tajemnicę wcielenia wszedł realnie w stworzenie naznaczone grzechem pierworodnym. Przyszedł na świat Ten, który był święty, bez zmazy grzechu. Dlatego grzeszna rzeczywistość zareagowała sprzeciwem wobec Jego przyjścia. Świat, który przez niewolę śmierci był we władaniu Szatana wypowiedział walkę Temu, który jest Panem życia i który chciał przywrócić światu pełnię życia w Bogu. Najpierw Chrystus, a później Jego uczniowie, nieuchronnie musieli się zderzyć z wrogością, nienawiścią ze strony świata pogrążonego w grzechu. To zderzenie, ta walka duchowa będzie toczyć się do końca, aż do drugiego przyjścia Chrystusa na ziemię.

Chrystusa podczas swojej publicznej działalności zapowiedział swoim uczniom czekające ich prześladowania: Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa (Łk 21, 12-13); Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Wystarczy, jeśli uczeń będzie jak jego nauczyciel, a sługa jak jego pan. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą. (…) Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który dusze i ciało może zatracić w piekle. (…) Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie (Mt 10, 24-25.28.32-33). W Dziejach Apostolskich znajdujemy historię męczeństwa pierwszego męczennika św. Szczepana. Po jego śmierci pierwsza wspólnota chrześcijan uległa rozproszeniu, a w Jerozolimie pozostali Apostołowie z niewielką grupą wiernych (por. Dz 6, 8nn). Z tradycji Kościoła wiemy, że wszyscy Apostołowie, za wyjątkiem św. Jana, ponieśli śmierć męczeńską. Święty Jan zmarł w więzieniu na wyspie Patmos. Tradycja Kościoła przekazuje opisy śmierci wielu świętych męczenników pierwszych wieków.

Od połowy III wieku po Chrystusie kult świętych męczenników można nazwać stałą praktyką duchową rozpowszechnioną w Kościele. Miał on oparcie w publicznym fakcie męczeństwa i był związany z datą oraz miejscem śmierci lub grobem świętego. Chociaż nie było wówczas specjalnego dochodzenia, kanonicznego badania faktu świętość, to kult publiczny męczennika odbywał się z udziałem lub za aprobatą biskupa.

Męczeństwo wybranych członków Kościoła stanowi jedną z największych łask, jaką może otrzymać chrześcijanin. Bowiem najbardziej upodobnia ono do Chrystusa. Męczennik składa Bogu w ofierze własne życie, przelewa krew. W największym możliwym dla człowieka stopniu odwzajemnia on jedyną zbawczą Ofiarę Chrystusa – w największym stopniu odwzajemnia to, co spożywa z Ołtarza Pańskiego podczas Eucharystii. Męczeństwo stanowi wielki dar od Boga nie tylko dla tego, kto go doświadcza, ale również dla wspólnoty Kościoła. Tertulian, pisarz i teolog łaciński żyjący na przełomie II/III wypowiedział słynne zdanie: Krew męczenników jest zasiewem chrześcijan. Męczeństwo staje się zasiewem nowych wyznawców Chrystusa i umocnieniem wiary w Niego. Dzięki kultowi męczenników rozwija się liturgia, modlitwa i duchowość wiernych.

Po ustaniu prześladowań zwrócono uwagę na tych, którzy dali świadectwo o Chrystusie doskonałym życiem według Ewangelii. Nazywano ich wyznawcami. Kult ten rozwija się w Kościele od drugiej połowy IV w. O ile męczenników wpisywał do katalogu świętych biskup, to przy wyznawcach główna rola przypadała aklamacji ludu, która następowała bezpośrednio po śmierci osoby otaczanej czcią już za życia, a jeśli w tym akcie brał udział biskup, to jej podstawą była heroiczność cnót, pokuty i umartwienia, a gwarantem i potwierdzeniem świętości były cuda za przyczyną świętego. Przykładem czym jest aklamacja ludu w odniesieniu do świętych wyznawców może być to, co się działo zaraz po śmierci Papieża Jana Pawła II, kiedy to wierni zgromadzeni na Placu św. Piotra skandowali po włosku: Santo subito – Święty, natychmiast! Oczywiście obecna praktyka ogłaszania świętych w Kościele wymaga kanonicznego badania życia i świętości. Ale to, co wtedy działo się na Placu św. Piotra było od strony duchowej powrotem do pierwszych wieków chrześcijaństwa. Było to wprost żądanie natychmiastowego ogłoszenia świętości Jana Pawła II przez aklamację ludu Bożego.

Święci wyznawcy doskonale naśladowali Chrystusa w jakimś aspekcie Jego ziemskiego życia. Stąd też mówimy o świętych pasterzach, świętych, którzy pełnili dzieła miłosierdzia, świętych dziewicach itd. Przy kanonicznym badaniu świętości zwraca się uwagę na heroiczność cnót kandydata na ołtarze. W pierwszym rzędzie chodzi o heroiczność cnoty miłości – czyli największej cnoty chrześcijańskiej. Oczywiście sama heroiczność cnót nie wystarcza, aby kogoś ogłosić świętym Kościoła. Konieczne jest jeszcze to, o czym wyżej już było wspomniane, czyli kult publiczny – np. pielgrzymki wiernych do grobu lub jakiegoś szczególnego miejsca związanego z życiem świętego, prywatna modlitwa wiernych za jego wstawiennictwem, a szczególnie ta, która poparta jest cudami za jego przyczyną.

Cel kanonizacji, ogłaszania świętych w Kościele, zapisany jest syntetycznie w formule proklamowania świętości. Rozpoczyna się ona słowami: „Ad honorem Sanctae et Individuae Trinitatis, ad exaltationem fidei catholicae et vitae christianae incrementum…” Na chwałę Świętej i Jedynej Trójcy, dla podniesienia wiary katolickiej i umocnienia chrześcijańskiego życia…”. W każdej kanonizacji objawia się chwała Boża. Święty Maksymilian Maria Kolbe powiedział, że chwałą Bożą jest zbawienie, świętość wierzących. Szczególnie chwała ta ukazuje się podczas publicznego ogłoszenia świętości. Dzieje się tak, ponieważ tylko sam Bóg jest święty. Ludzie natomiast stają się świętymi przez komunię z Bogiem, przez udział w Jego świętości. Dlatego ogłoszenie kogoś świętym Kościoła, jednocześnie ukazuje świętość samego Boga. Kanonizacja ukazuje daną osobę w świetle Bożej świętości, w świetle łaski Bożej, która jest źródłem świętości. To objawienie działania Boga, Jego łaski w życiu świętych umacnia wiarę we wspólnocie Kościoła, pobudza do wiary, pomnaża i oczyszcza ją. Ponadto święci stają się przykładem życia, cnót chrześcijańskich. Zachęcają oni do życia zgodnego z Ewangelią i przez swoją modlitwę i wstawiennictwo pomagają wiernym w drodze uświęcenia.

Można powiedzieć, że dzięki beatyfikacji i kanonizacji święci wracają do wspólnoty Kościoła, w której żyli na ziemi – wracają w sensie duchowym. Jak powie Katechizm stają się przewodnikami na drodze życia, prowadzą lud Boży do nieba. Duchowo wracając mogą oni jeszcze więcej zdziałać niż za ziemskiego życia. Jak powiedział Pan Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca (J, 14, 12). To dzięki odejściu Jezusa do nieba Jego uczniowie mogą dokonywać większych dzieł. Także Jego święci, i ich uczniowie – po odejściu swoich ziemskich nauczycieli do nieba, mogą dokonać większych rzeczy na ziemi. Święci są przewodnikami dla wspólnoty Kościoła w drodze do nieba przez przykład swojego życia, pozostawione pisma i modlitwę, wstawiennictwo u Boga.

Niektóre aspekty duchowego przesłania kard. Stefana Wyszyńskiego i Elżbiety Róży Czackiej

W beatyfikacji 12 września br. Wracają do nas w pełni Bożej chwały i mocy Ducha Świętego: kardynał Stefan Wyszyński i Elżbieta Róża Czacka. W niniejszej katechezie nie będziemy podawać szczegółowo ich życiorysów. Z pewnością będzie nie jedna okazja do tego – artykuły prasowe, audycje, strony internetowe (np. strona Instytutu Prymasowskiego, czy Zakładu dla Niewidomych w Laskach), książki. W naszych rozważaniach skoncentrujemy się na niektórych aspektach przekazu duchowego, który oni pozostawili i nadal niosą wspólnocie Kościoła.

Jeśli chodzi o kardynała Wyszyńskiego to najważniejszym przesłaniem jego życia wydaje się jego całkowite zawierzenie Matce Bożej Królowej Polski. Kiedy był już na łożu śmierci (zmarł 28 maja 1981 r.) wielu niepokoiło się, co teraz będzie, jak Naród da sobie radę w tak trudnych i zmieniających się czasach? Dwa tygodnie przed śmiercią kardynała Stefana Wyszyńskiego, 13 maja, doszło do zamachu na życie Papieża Jana Pawła II. Pół roku po śmierci kardynała Wyszyńskiego komunistyczny generał Wojciech Jaruzelski wprowadzi w Polsce stan wojenny. Można powiedzieć, że zmaganie systemu zła – komunizmu z naszym Narodem i całą zachodnią cywilizacją, zbudowaną na chrześcijaństwie, osiągnęło wtedy punkt kulminacyjny. Umierający Prymas, aby uspokoić nastroje, wypowie znamienne słowa: „Przyjdą nowe czasy, wymagające nowych świateł. Ale tak jak mój poprzednik kardynał August Hlond, tak i ja wszystko postawiłem na Maryję i jestem pewien, że nie będzie Ona słabsza w Polsce, choćby się ludzie zmienili”.

Pobożność maryjną i umiłowanie Ojczyzny Stefan Wyszyński wyniósł z domu rodzinnego. Po latach będzie wspominał on swoje dzieciństwo: „W domu nad moim łóżkiem wisiały dwa obrazy: Matki Bożej Częstochowskiej i Matki Bożej Ostrobramskiej. I chociaż w onym czasie do modlitwy skłonny nie byłem, zawsze cierpiąc na kolana, zwłaszcza w czasie wieczornego różańca, jaki był zwyczajem naszego domu, to jednak po obudzeniu się długo przyglądałem się tej Czarnej Pani i tej Białej. Zastanawiało mnie tylko jedno, dlaczego jedna jest czarna a druga – biała. To są najbardziej odległe wspomnienia z mojej przeszłości”. Jak wspomina Prymas, w jego rodzinie wieczorem odmawiano Różaniec. Ten przykład, wezwanie do modlitwy różańcowej, jest nadal aktualny i fundamentalny dla duchowości i trwałości polskich rodzin. Trzeba w Różańcu zawierzać Maryi nasze rodziny. U Niej szukać pomocy, Ją czynić przez modlitwę Królową Polskich Rodzin. Ona pomoże zachować nam wierność Chrystusowie i Jego Ewangelii.

Całkowite zawierzenie Prymasa Matce Bożej Jasnogórskiej szczególnie widać w programie przygotowania do odnowy ducha Narodu na rocznicę tysiąclecia chrztu Polski. Kulminacyjnym momentem była tu Wielka Nowenna i Odnowienie Ślubów Jasnogórskich Narodu. Powtórzone zostały Śluby Króla Jana Kazimierza. W Milenium Chrztu Naród oddał się Maryi Królowej Polski w macierzyńską niewolę miłości za wolność Kościoła w Ojczyźnie i w świecie. Trzeba jednak koniecznie przypomnieć, że wcześniej to sam Prymas, podczas swego uwięzienia, oddał się osobiście Maryi w niewolę miłości za wolność Kościoła. Jego akt osobistego oddania poprzedził oddanie się całego Narodu. Używając słów św. Jana Chryzostoma, on karmił Naród tym, czym sam żył.

Duchowy testament Prymasa, jego całkowite oddanie Matce Bożej Królowej Polski, oddanie w życiu osobistym, rodzinnym i społecznym, pozostaje nadal aktualny. Będzie on aktualny do końca istnienia naszego Narodu. Dopóki nasz Naród będzie oddany Matce Zbawiciela, jako swojej Królowej, dopóty będzie istniał, dopóty będzie wypełniał swoją misję powierzoną mu przez Boga – przedmurza chrześcijaństwa, walki o własną wiarę i o wiarę w świecie. W Polsce trzeba budować wszystko zgodnie z testamentem kardynała Stefana Wyszyńskiego – wszystko duchowo ofiarowywać Maryi, swoje osobiste życie, życie rodzin, wspólnoty kościelne, dzieła ewangelizacyjne, których się podejmujemy i wszystko to, co jako chrześcijanie budujemy w życiu społecznym.

W życiu Prymasa Tysiąclecia z oddaniem się Matce Bożej była związana miłość Ojczyzny. W roku swego uwięzienia mówił: „Gdy będę w więzieniu, a powiedzą wam, że Prymas zdradził sprawy Boże – nie wierzcie. Gdyby mówili, że Prymas ma nieczyste ręce – nie wierzcie. Gdyby mówili, że Prymas stchórzył – nie wierzcie. Gdy będą mówili, że Prymas działa przeciwko narodowi i naszej Ojczyźnie – nie wierzcie. Kocham Ojczyznę więcej niż własne serce i wszystko, co czynię dla Kościoła, czynię dla niej”. Z miłością Kościoła i miłością Matki Bożej w życiu Prymasa ściśle złączona była miłość Ojczyzny.

Kardynał Wyszyński był przekonany, że Kościół, jego wiara, stanowi największa siłę duchową, źródło życia i twórczości Narodu. Dzięki wierze w Chrystusa i więzi z Matką Bożą nasz naród mógł przetrwać najciemniejsze okresy w swej historii, zabory, wojny, prześladowania. Nie poddał się nigdy przemocy nienawiści i zła. Prymas Mówił: „Naród polski ma szlachetne ambicje, aby podnosić się jak Feniks z popiołów. Przez całe dziesiątki lat wierzyliśmy nie tylko w zmartwychwstanie Chrystusa, ale i w zmartwychwstanie Ojczyzny. Wiara, że podniesione będą ciała ludzkie, jak dźwignięte było z grobu Ciało Chrystusa, ta wiara wszczepiona w życie narodu przez Kościół, budziła ambicję, iż nie można się poddać niszczycielskiemu dziełu nienawiści i owocom śmierci. Przeciwnie, należy podnieść czoło, dłonie i zabrać się do dzieła” (Warszawa, 6 stycznia 1981 roku). Te słowa Prymasa pozostają dziś aktualne – w dobie zmagania się Narodu z próbami narzucenia mu ideologii cywilizacji śmierci, LGBT, niektórych praw unijnych niezgodnych z Ewangelią, jak np. prawa do aborcji czy eutanazji, modelu rodziny niezgodnego z zamysłem Bożym. Dziś toczy się prawdziwa wojna o dusze naszego Narodu. W tej walce należy silnie oprzeć się na fundamencie naszej wiary w Chrystusa i na zawierzeniu Matce Bożej.

Prymas Tysiąclecia pozostawił po sobie wielkie orędzie społecznej krucjaty miłości. Narzędzie w walce o zachowanie Ojczyzny, jej dziedzictwa wiary i kultury jest przede wszystkim miłość. Nasza Ojczyzna była wielka i silna przez wieki nie siłą oręża żołnierza polskiego, ale swoim oddziaływaniem duchowym na inne narody. Kardynał Wyszyński mówił: „Nienawiścią nie obronimy naszej Ojczyzny, a musimy jej przecież bronić. Brońmy jej więc miłością! Naprzód między sobą, aby nie podnosić ręki przeciw nikomu w Ojczyźnie, w której ongiś bili nas najeźdźcy. Nie możemy ich naśladować. Nie możemy sami siebie poniewierać i bić. Polacy już dosyć byli bici przez obcych, niechże więc nauczą się czegoś z tych bolesnych doświadczeń. Trzeba spróbować innej drogi porozumienia – przez miłość, która sprawi, że cały świat, patrząc na nas, będzie mówił: »Oto, jak oni się miłują«. Wtedy dopiero zapanuje upragniony pokój, zgoda i wzajemne zaufanie”. (Niepokalanów, kwiecień 1969 r.).

Zupełnie inną postacią, która razem z Prymasem Tysiąclecia będzie wyniesiona na ołtarze 12 września br., jest Elżbieta Róża Czacka. Kardynał Wyszyński to był wielki mąż stanu, osoba publiczna, filar Kościoła i Narodu. Natomiast Matka Czacka to skromna siostra zakonna oddana kontemplacji Chrystusa ukrzyżowanego i miłosiernej, pełnej mądrości posłudze niewidomym. Prawdziwie można ją nazwać Matką Niewidomych.

Elżbieta Róża Czacka po stracie wzroku w młodym wieku – miała wtedy 22 lata, nie załamuje się, ale przyjmuje to doświadczenie jako doświadczenie od Boga, doświadczenie krzyża, które staje się punktem zwrotnym w całym jej życiu. Moment utraty wzroku staje się dla niej niejako doświadczeniem ciemności duchowej – zamyka się sama w pokoju przeżywając swoje duchowe nowe narodzenie. Doświadcza element tego, co możemy nazwać nocą duszy i w tej nocy, dzięki wierze w Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, znajduje światło Boże, które prowadzić ją będzie w całym dalszym życiu. Od tego czasu przestaje po ludzku walczyć o swój własny wzrok, a całą swą siłę duchową i ludzkie możliwości kieruje ku pomocy osobom niewidomym. Dewizą duchową tworzonego przez nią dzieła stanie się zawołanie: Przez krzyż do nieba! Źródłem tego zawołania jest jej osobiste doświadczenie duchowe – doświadczenie ciemności krzyża, które staje się światłem i drogą.

Ziemskim celem, misją miłosierdzia Matki Czackiej było stworzenie dzieła pomocy osobom niewidomym. Nie chodziło tu jednak o zwykła prostą pomoc przez rozdawnictwo dóbr materialnej pomocy. Postawiła sobie za cel przywrócenie niewidomych do życia społecznego, aby były wartościowymi społecznie jednostkami, aby mogli, na ile to jest możliwe, żyć twórczo. Matka Czacka pisała: „Celem społecznym wychowania i wykształcenia niewidomych jest zapewnienie im maximum samowystarczalności ekonomicznej, niezależności moralnej i materialnej. Na innym miejscu próbowaliśmy określić granice i scharakteryzować rodzaj tej samowystarczalności. Tutaj należy stwierdzić, że jedyną i konieczną drogą do osiągnięcia jej jest wyrobienie w niewidomym maximum samodzielności przez odpowiednie wychowanie ich od najwcześniejszego dzieciństwa”.

Dzieło pomocy niewidomym, które stworzyła Matka Czacka nie polega tylko na przywróceniu niewidomych do życia społecznego, przez wyrobienie w nich zewnętrznych umiejętności – poruszania się, pracy zawodowej itp. Zawiera ono w sobie pomoc duchową w wychowaniu duchowym i moralnym. Proces tego wychowania nie jest zależny od ułomności braku wzroku. Tak samo wychowuje się dzieci niewidome jak i widzące. Matka Czacka podkreślała: „Jeszcze mniejsza różnica zachodzi między wychowaniem dzieci niewidomych a dzieci widzących, niż między kształceniem jednych i drugich. Brak wzroku, który stwarza pewne trudności dydaktyczne, nie stwarza w zasadzie trudności wychowawczych, o ile ma się do czynienia z dziećmi, skądinąd moralnymi. Trudności wychowawcze płyną tu nie tyle z właściwości psychicznych samych niewidomych, ale z nieodpowiednich warunków i wpływów środowiska widzących, z którego dziecko pochodzi”. Dzięki trosce o życie duchowe i wychowanie stworzony przez Matkę Czacką ośrodek dla niewidomych w Laskach pod Warszawą stał się oazą życia duchowego nie tylko dla niewidomych. Z inicjatywy sługi Bożego ks. Władysława Korniłowicza powstał tam dom rekolekcyjny. Laski zaczęły przyciągać wielu ludzi poszukujących wiary i sensu życia. Przykład, ze niewidomi potrafią normalnie żyć, stał się dla widzących motywem do szukania w Bogu siły do pełni życia.

Ks. Ludwik Nowakowski

Cykl: Okolicznościowa.
Temat: Beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego i Elżbiety Róży Czackiej – 12 września 2021 roku.

Podziel się: