• Flaga Ukrainy

„Liczę na to, że nie będę bezczynna w niebie.
Pragnieniem moim jest pracować dalej dla Kościoła i dla dusz, o to proszę Boga, i jestem pewna, ze mnie wysłucha”.

św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Rodzina Martin_9

Podwojona miłość

Izydor Guerin w r. 1866 nabył w Lisieux aptekę. Nie przypuszczał nawet, że wnet stanie się mężem Celiny, córki aptekarza, od którego kupił aptekę. Ślub odbył się 11 września tego samego roku. Żona wkrótce okazała się wzorem pobożności i dobroci.

Po osobistym poznaniu nowej bratowej, Zelia pisała do brata:

”Wiem, że mnie kochasz i że masz dobre serce. Gdybym Cię potrzebowała, jestem pewna, żebyś mnie nie zawiódł. Nasza miłość jest szczera. To prawda, że nie polega na pięknych słowach, ale jest solidna i zbudowana na skale. Nie zniszczą jej nigdy ani czas, ani ludzie, ani nawet śmierć.

Małżeństwo nie powinno spowodować oziębienia serc i jestem mocno przekonana, że Twoja miłość do mnie jest zawsze taka sama.

Co do mojej miłości – to chyba się podwoiła. Kocham Cię zawsze bardzo, a moją bratową tak samo jak Ciebie. Nie wyobrażasz sobie, jak jestem szczęśliwa myśląc o tym, jak dobrego dokonałeś wyboru. Przed Twoim ślubem byłam, jak Ci to nieraz mówiłam, bardzo niespokojna o Twoją przyszłość, ale teraz jestem przekonana, że Twoje szczęście jest zapewnione. Twierdzę, powtarzając za naszą drogą siostrą z Mans, że zawsze miałeś szczęście i że dobry Bóg nie przestaje Cię otaczać swoją opieką w sposób widoczny.”

Myśli o zbliżającej się śmierci coraz częściej niepokoiły Zelię. Nie zwierzała się z tym mężowi, nie chcąc go niepokoić. Natomiast pisała o tym szczerze do brata. I tak 23 grudnia 1866 r. wywnętrzała się listownie:

,,I jeśli mnie dobry Bóg nie osłoni jakąś szczególniejszą opieką – to, zdaje mi się, że niedługo pożyję. Łatwo bym się pocieszyła, gdybym nie miała dzieci do wychowania; przywitałabym śmierć z radością, jak wita się miłą i jasną jutrzenkę pięknego dnia.

Często myślę o swojej świętej siostrze, o jej spokojnym i cichym życiu. Pracuje, ale nie tak, aby zyskać przemijające dobra. Gromadzi tylko skarby na niebo, do którego biegną wszystkie jej pragnienia. A ja widzę się przygiętą do ziemi, skazaną na wielkie utrapienia w tym celu, by zgromadzić złoto, którego nie zabiorę ani nie chciałabym zabierać ze sobą. Cóż z nim zrobiłabym tam w górze!

Niekiedy żałuję, że nie postąpiłam tak, jak ona, ale natychmiast mówię sobie: „Wtedy nie miałabyś swoich czterech córeczek i rozkosznego, małego Józia: … niech raczej jeszcze więcej cierpię tu, gdzie jestem, byle oni znaleźli się tam. Bylebym tylko dostała się do nieba z moim kochanym Ludwikiem i zobaczyła je wszystkie, choćby na wyższym miejscu niż ja – to będę szczęśliwa. Nie żądam niczego więcej”.

Proszę Cię, mój kochany przyjacielu, nie czytaj tego listu Twojej żonie. Mogłaby mnie uważać za fantastkę, gdyż uświadamiam sobie, że pozwoliłam sobie na swobodny bieg wszelkich moich myśli. Tak pisuję do mojej siostry, nie krępuję się przed nią i nie lękam się przedstawić jej wszystkiego, co się w mojej duszy dzieje. Ale jestem tego pewna – Twoja żona jest tak dobra, że łatwo by mnie wytłumaczyła.

Powiedz jej, że kocham ją z całego serca, że z niecierpliwością czekam na dzień, w którym będę mogła ją zobaczyć, że życzę jej spokojniejszego życia niż jest moje, a w nadchodzącym roku życzę jej pięknego, małego synka, który by był radością dla Was obojga. A wreszcie życzę, byście długo żyli razem na ziemi i byście się połączyli w niebie, by się już nigdy nie rozstawać.”

o. Władysław Kluz OCD

Fragment książki: Dobre drzewo

Podziel się: