• Flaga Ukrainy

„Liczę na to, że nie będę bezczynna w niebie.
Pragnieniem moim jest pracować dalej dla Kościoła i dla dusz, o to proszę Boga, i jestem pewna, ze mnie wysłucha”.

św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Duchowość św. Teresy z Lisieux

Zbliżył się także jeden z uczonych w Piśmie, który im się przysłuchiwał, gdy rozprawiali ze sobą. Widząc, że Jezus dobrze im odpowiedział, zapytał Go: «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?» Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych». Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary». Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego». I nikt już nie odważył się więcej Go pytać. (Mk 12, 28-34)

W pewnym momencie swojego życia duchowego św. Teresa od Dzieciątka Jezus wyszła w przełomowy punkt całej swojej duchowości, swojej drogi świętości. Można powiedzieć, że ów punk przełomowy osiąga się wtedy, gdy w życiu duchowym, w dążeniu do Boga wyczerpują się ludzkie możliwości, wysiłki w zjednoczeniu z Bogiem, oczywiście wysiłki wspierane łaską Bożą: dobre postawienia, wyrzeczenia, modlitwy… Pomimo pełnienia tego wszystkiego nasze serce pozostaje nienasycone, niespełnione na tym świecie. Święta Teresa osiągając ten punkt, mówi o palących jej serce nieskończonych pragnieniach. Chciała być dla Boga jednocześnie męczennicą – i to wiele razy umrzeć, doktorem Kościoła, który naucza Ewangelii, misjonarzem, obrońcą wiary, krzyżowcem, kapłanem… Żywiąc te wielkie pragnienia, które paliły jej duszę, jednocześnie zdaje sobie sprawę ze swojej słabości i nieudolności. Teresa mówi: „Jezu, Ty widzisz moje szaleństwo nieskończonych pragnień. Czy jest dusza bardziej słaba i nieudolna od mojej?” Odpowiedzi na pytanie, co ma robić w takim stanie duszy, w owym punkcie krytycznym swojej duchowości, szuka w Piśmie Świętym. I znajduje ją w Hymnie o Miłości św. Pawła Apostoła w Liście do Koryntian. Wszystkie dary, charyzmaty, posługi w Kościele, które człowiek wierzący w Chrystusa spełniałby, byłyby niczym bez miłości. Teresa w tym momencie duchowo krzyczy, bo znalazła rozwiązanie dylematu całej swojej duchowości: „W sercu Kościoła, mojej Matki, będą miłością i tak spełnią się wszystkie moje pragnienia!”. Można powiedzieć, że rzuca się ona w ogień Bożej miłości, aby sama w pełni zapłonąć i żyć miłością, o nic się już więcej nie troskając.

Kiedy wyczerpały się nasze „sposoby” na zjednoczenie z Bogiem, wyczerpały swą siłę duchową nasze wyrzeczenia, postanowienia, modlitwy. Nie „złapaliśmy Pana Boga za nogi – choć nam się tak przez chwilę wydawało. Co gorzej wydaje się nam, że się duchowo cofamy, że nasze życie modlitewne się rozsypało. Nie odczuwamy obecności i działania Boga. Stajemy wtedy w punkcie przełomowym, zwrotnym naszego życia duchowego. Aby duchowo się „nie udusić”, musimy zawołać wraz z Teresą: „W sercu kościoła mojej matki będę miłością!” I dalej już żyć miłością tam, gdzie się da i jak się da pełnić miłosierdzie, o nic się już więcej nie troskając. Trzeba rzucić się w otchłań miłości, a wtedy Bóg sam weźmie całe nasze życie – i duchowe i to zewnętrzne w swe ręce. On sam zacznie nas nieść. Będziemy lecieć nad otchłanią na skrzydłach miłości lub inaczej mówiąc, jak św. Piotr kroczyć po wodzie.

W tym przełomowym momencie życia duchowego Teresa pisze Akt oddania się Miłości Miłosiernej na całopalną ofiarę i dokonuje takiego aktu duchowego. Stanowi on rzucenie się w otchłań miłości Najświętszej Trójcy. Pisze także wiersz Żyć Miłością, w którym wyjaśnia, co to znaczy być owładniętą przez Bożą miłość. Spróbujmy rozważać choć niektóre zwrotki tego dość długiego wiersza.

W ostatni wieczór — w ów wieczór miłości,
Kiedy przemawiał Pan, bez przypowieści
Rzekł: »Kto mnie kocha wiernie,
 »Niechaj zachowa moje przykazanie,
 »Wraz z Ojcem moim, przyjdę go odwiedzić,
 »I z serca jego uczynię mieszkanie. —
Nasz pobyt — pałac nasz, pełen świetności,
I pełen ciszy — chcemy by ów mieszkał
W naszej miłości.«

Żyć miłością, to znaczy, posiadać Cię Panie,
O Słowo niestworzone! Święte Słowo Boże!
Jezu! Ty znasz najlepiej moje ukochanie,
I duch miłości Twojej, ogniem we mnie gorze!
Kochając Ciebie — jestem z Ojcem w zjednoczeniu!
On w nędznym sercu moim bez podziału gości,
O Przenajświętszo Trójco! Ty jesteś w więzieniu
Mojej miłości.

Teresa w dwóch pierwszych zwrotkach wiersza Żyć miłością mówi o zasadniczej kwestii w życiu duchowym, jaką jest zamieszkiwanie Boga w duszy ludzkiej. Od strony tajemnicy Boga zamieszkiwanie to dokonuje się, jest możliwe dzięki Paschalnej Ofierze Jezusa Chrystusa. Dlatego właśnie św. Jan w swojej Ewangelii mówi o owej tajemnicy zamieszkiwania w Mowie Pożegnalnej Jezusa. Pan Jezus nie posługuje się już wtedy żadnym obrazem, żadną przypowieścią, ale mówi o tym otwarcie swoi uczniom. Widocznie są oni już wystarczająco przygotowani do przyjęcia tajemnicy zamieszkiwania Osób Bożych w duszy ludzkiej. Powtórzymy – zamieszkanie to jest możliwe dzięki Ofierze Chrystusa. Zatem i dla nas dokonuje się ono dzięki tej Ofierze, jeśli w niej uczestniczymy przez tajemnice sakramentu Eucharystii.

Od strony ludzkiej warunkiem zamieszkiwania Osób Bożych w duszy jest życie największym przykazaniem – życie miłością. Nie wystarczy jedynie przyjąć łaski obecnej w Eucharystii, ale trzeba na nią odpowiedzieć, trzeba wydać jej owoce. Bogu podoba się ten, kto wydaje owoce miłości i miłosierdzia w swym życiu – ten, kto przyjmuje miłość Bożą i odpowiada na nią miłością ludzką. Pan Jezus powie w dniu sadu ostatecznego: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.

Teresa mówi, że Bóg gości w jej nędznym sercu. Według Teresy Osobom Bożym w zamieszkaniu w duszy nie przeszkadza ludzka nędza, słabość, a nawet grzechy, upadki życiowe. On z tego wszystkiego będzie podnosił duszę, która stara się żyć Jego miłością. Teresa powie w pewnym miejscu Dziejów duszy: „Gdybym popełniła najcięższy grzech, zaraz bym żałowała i rzuciła się w ramiona kochającego mnie Jezusa”. Słusznie mówi się, że ludzką rzeczą jest zgrzeszyć, bo po grzechu pierworodnym człowiek jest skłonny do upadku, ale diabelską rzeczą jest trwać w upadku. Trzeba niezwłocznie powstać i z ufnością rzucić się w ramiona kochającego nas Jezusa. Trzeba mieć pokorę serca, aby przyjąć, że Bóg raczył sobie obrać mieszkanie w takiej słabej łupinie, jaką jest człowiek, ale łupinie która Go kocha – Jego miłością. Teresa mówi, że Bóg staje się więźniem ludzkiej miłości. On naprawdę nie odmówi zamieszkania w duszy choćby najsłabszej i najnędzniejszej, która pomimo całej swej słabości kocha Go w bliźnich. Bóg takiej duszy nie odmawia łaski.

Żyć miłością, to znaczy, żyć tu Twoim życiem,
Królu Chwały — Rozkoszy wybawionych w niebie!
Ty żyjesz dla mnie, świętej Hostii spowiciem,
A ja pragnę się ukryć, mój Jezu, dla Ciebie!
(…)

Trzecia zwrotka rozważanego wiersza rozpoczyna się od ważnego wskazania duchowego: tu na ziemi, w życiu doczesnym trzeba żyć życiem Jezusa. Żyć miłością to znaczy, żyć życiem Jezusa – i odwrotnie: żyć życiem Jezusa, to znaczy żyć miłością. Mówi o tym św. Paweł w Liście do Galatów: „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20). Ten kto żyje na ziemi życiem Jezusa jest człowiekiem paschalnym – tym, który się powtórnie narodził w tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Pańskiego. Życie na ziemi takiego człowieka jest już udziałem w życiu wiecznym, choć jeszcze pod osłoną wiary. Bowiem miłość, którą żyją odrodzeni przez Ducha Świętego jest tą samą miłością, którą żyje się w niebie.

To nowe życie życiem Jezusa jest zakryte dla świata. Teresa mówi, że tak jak Jezus jest ukryty w Najświętszej Hostii. Dusza odrodzona przez Boga jest ukryta dla świata. Wszyscy chrześcijanie stanowią „duszę” świata, dzięki której dokonuje się w nim dobro, rozwija królestwo Boże. Są oni ukrytą nadzieją apokaliptycznego „nowego nieba i nowej ziemi”. Ukrycie przed światem stanowi również wskazanie duchowe, jak należy żyć na tym świecie. Jezus nauczając swych uczniów praktyk duchowych mówi: „Kiedy dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. (…) Niech twoja jałmużna pozostanie w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. (…) Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. (…) Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6, 2-18). Tym bardziej w Misji św. Teresy, chcąc żyć jej małą drogą, mamy starać ukryć się przed światem. Nasze modlitwy i ofiary duchowe za kapłanów, składane Matce Bożej, będą tym doskonalsze, im bardziej będą wypływać z ukrytej miłości do Kościoła.

Żyć miłością, nie znaczy pędzić tutaj życie –
Ani rozpiąć swój namiot na Taboru szczycie,
Ale wspólnie z Jezusem iść drogą Golgoty
(…)

W życiu Chrystusową miłością ukryta jest nadzieja wieczności. Narodzeni w paschalnym zdroju nie traktują ziemskiego życia jako swego ostatecznego celu. Wprost przeciwnie, cały czas pamiętają, że w życiu doczesnym są tylko pielgrzymami. Ponadto ten świat jest dla nich – jak śpiewamy w tradycyjnej pieśni do Matki Bożej – jedynie „łez padołem”. Krzyż Chrystusa jest dla nich ratunkiem i narzędziem zbawienia. Przyjmując dobrowolnie i z miłością doczesne cierpienia przyczyniają się do ratowania ginących przez grzech dusz ludzkich. Dlatego Teresa mówi w inne zwrotce rozważanego wiersza:

Żyć miłością – to otrzeć Ci Oblicze Twoje,
To wyprosić dla ludzi przebaczenie grzechów.
(…)
Aż do uszu moich nuta bluźniercza zabrzmiała;
By ją zagłuszyć, co dzień powtarzam z czułością:
O Najświętsze Imię! jam Cię ukochała

Miłość duszy ociera cierpiące oblicze Pana Jezusa. Staje się ona wynagrodzeniem za grzechy świata. Można powiedzieć, że odwraca ona gniew Boży od ludzkości. Chrystus mówi, że cierpienia ludzkości w ostatnich dniach istnienia świata, przed sądem Bożym, zostaną skrócone dzięki wierze i miłości dusz wybranych (por Mt 24, 21-22). Ci, którzy miłują cierpiące Oblicze Jezusa i ocierają je, należą do dusz wybranych przez Boga. Zalicza się do nich szczególnie legion małych dusz, o którym mówi św. Teresa w Dziejach duszy. W innej zwrotce rozważanego wiersza Teresa mówi, że dusze żyjące miłością Jezusa, dają Mu w swym sercu wypoczynek:

Żyć miłością, gdy Jezus zasypia w mej łódce
To słodki wypoczynek na wzburzonej fali.
(…)

Żyć miłością, to płynąć z rozwinięciem żagli;
Siejąc radość i spokój w serca — iść przez życie.
Sterniku! miłosierdzie Twoje wciąż mnie nagli,
Gdyż w każdej bratniej duszy widzę Twe oblicze.
Miłość bliźniego, — oto, jedyna ma gwiazda;
Przy świetle jej żeglując, nie zboczę z pewnością,
Godło me wypisane, nosi żagiel każda:
 »Żyć miłością.«

Żyć miłością to znaczy rozsiewać wokół siebie uczynki miłości i miłosierdzia, rozsiewać radość i pokój serca w duszach owładniętych niepokojem tego świata. Ci, którzy żyją zjednoczeni miłością z Jezusem są dla innych światłami nadziei. Miłosierdzie Boże przynagla ich do uczynków miłości. Ich życie pełne jest aktywnej miłości – są oni jak łódź płynąca na rozpostartych żaglach. W każdej bratniej duszy, której służą, widzą oni oblicze umiłowanego Jezusa. Miłość i miłosierdzie wyznacza im kierunek życia.

Żyć miłością, to znaczy swego Mistrza, Pana,
Zaklinać, aby wzniecał płomienne zapały
W każdej duszy wybranej i świętej kapłana
Aby ów stał się czystszy, niż Serafin biały!
Weź w opiekę Twój Kościół, błagam Cię i proszę
(…)

Jedna ze zwrotek rozważanego wiersza poświęcona jest modlitwie za kapłanów. Teresa wstępując do Karmelu wyznała przed Najświętszym Sakramentem, że przyszła tu ratować dusze, a szczególnie modlić się za kapłanów. Jej celem jest oczyszczenie dusz kapłańskich z wszelkich grzechów i rozpalenie ich miłością pasterską. Każda dusza prawdziwie miłująca Jezusa, miłuje także Jego Kościół, bo Kościół jest przecież Jego mistycznym ciałem. Natomiast kapłani Nowego Testamentu zajmują w Kościele szczególne miejsce. Zastępują oni samego Jezusa, wypełniając Jego zbawczą misję w świecie.

Ks. Ludwik Nowakowski

Cykl: Duchowość Misji św. Teresy.
Temat: Żyć Miłością! – św. Teresa od Dzieciątka Jezus.

Podziel się: