• Flaga Ukrainy

„Liczę na to, że nie będę bezczynna w niebie.
Pragnieniem moim jest pracować dalej dla Kościoła i dla dusz, o to proszę Boga, i jestem pewna, ze mnie wysłucha”.

św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Teresa i Najświętsza Maryja Panna

Od czasu, gdy na Soborze Efeskim Najświętsza Maria Panna została ogłoszona Matką Bożą, Theotokos, zauważyć można tendencję podkreślania jej ponadludzkich cech, aż po traktowanie jej niemal jako „drugiego Boga”. Mnoży się jej przywileje, koronuje wizerunki, otacza boską czcią. Maryja stała się dla wielu kimś bardzo dalekim…

Teresa wraca do obrazu Miriam zapisanego w Ewangelii. Jest ona dla niej oczywiście kimś wyjątkowym, Królową Nieba, lecz równocześnie jest bardzo bliska, ma ludzkie oblicze, dziewczęce serce. W swoich zapiskach prosi kapłanów:

Niechże księża wskazują na cnoty, których można się od niej uczyć i które można wprowadzać we własne życie. Oni zaś głoszą tylko jej przywileje. I dobrze, lecz nade wszystko trzeba móc Ją naśladować. Ona woli, by ją naśladowano, a nie podziwiano. Jej życie było takie proste.

OR 23.VIII;9

I w innym miejscu:

Żeby kazanie o Najświętszej Marii Pannie mogło mi się spodobać, jak również przynieść pożytek, musi ukazać mi życie rzeczywiste, a nie oparte na luźnych domysłach, gdyż jestem pewna, że żyła bardzo prosto, podczas gdy przedstawia się ją niedostępną.

OR 21.VIII;3

Maryja jest jedną z nas. Jako pierwsza idzie drogą zawierzenia, całkowitego zaufania Miłości Miłosiernej, drogą wiary, nadziei i miłości. Tą samą, którą po wiekach podąży Teresa. Mimo że Bóg zachował ją od grzechu pierworodnego, przeżywa swoje smutki i zwątpienia, cierpi, doświadcza głębokiej, oczyszczającej nocy wiary.

W życiu Teresy ma miejsce jedno niezwykle istotne wydarzenie, związane z Najświętszą Marią Panną. W 1883 roku Teresa ma 10 lat i choruje na tajemniczą, trudną do zdiagnozowania chorobę.

Ta choroba przejawiała się najpierw w mocnych drgawkach, które na początku przypominały gorączkę, później przeszła w depresję, stan na wpół halucynacyjny, który sprawiał, że Teresa widziała przerażające kształty w przedmiotach i otaczających ją ludziach. W najtrudniejszym okresie wystąpiły też liczne zaburzenia ruchu, w czasie których całe jej ciało wpadało w rotację, której normalnie nie byłaby w stanie wykonać. Mój ojciec, który z racji swego zawodu i odbytych studiów ma duże doświadczenie w rozpoznawaniu dolegliwości, był przekonany, że jest to coś więcej niż zwyczajna choroba i widział w niej działanie szatana.

Joanna Guérin, PA, s. 515

Przez wiele dni Teresa nie wychodzi z łóżka. Jej stan zdrowotny niepokojąco się pogarsza, i to do tego stopnia, że Ludwik – ojciec Teresy – zamawia nowennę Mszy świętych w Sanktuarium Matki Boskiej Zwycięskiej w Paryżu. Znajduje się tam figura Matki Boskiej Zwycięskiej, do której cała rodzina Martin od dawna ma wielkie nabożeństwo; jej kopia znajduje się w domu w Lisieux, w pokoju, gdzie leży Teresa. Chora wpatruje się w nią, modli się do Najświętszej Marii Panny, jak tylko ma siłę. 13 maja 1883 roku jest już bardzo osłabiona. W tym dniu jej siostry – Maria, Leonia i Celina – czuwają przy łóżku chorej. W pewnym momencie Teresa zaczyna wydawać z siebie dramatyczne jęki i woła na głos: „Mario!”. Po latach opisze ten fragment w Rękopisach niezgrabnym, łamiącym się pismem, jakby wciąż przeżywała to, co się wówczas stało:

Nie znajdując już żadnego ratunku na ziemi, biedna mała Teresa zwróciła się do swojej Matki w niebie. Prosiła ją z całego serca, by ulitowała się wreszcie nad nią. Naraz Najświętsza Panna ukazała mi się piękna. Tak piękna, że nigdy nie widziałam nic piękniejszego. Z jej twarzy przebijała dobroć i niewysławiona serdeczność. Lecz to, co przeniknęło mnie aż do głębi, to jej czarujący uśmiech. W jednej chwili zniknęły wszystkie utrapienia. Dwie duże łzy stanęły mi w oczach i spłynęły cicho po policzku. Łzy niezmąconej radości. Ach, pomyślałam, Najświętsza Panna uśmiechnęła się do mnie, jakaż jestem szczęśliwa.

Rkp A 30r°

W jednym momencie Teresa zostaje uzdrowiona ze swojej przedziwnej choroby. Najświętsza Maria Panna podarowała Teresie jeszcze czternaście lat życia na wypełnienie jej misji…

Od tamtego dnia figurę Matki Boskiej Zwycięskiej nazwano Notre Dame de Sourire (Matka Boża Uśmiechu). Po śmierci Ludwika zostanie ona zabrana do Karmelu w Lisieux; dziś znajduje się nad grobem Teresy w bocznej kaplicy kościoła karmelitanek.

Teresa wie, że jest dłużniczką Maryi. Żyje z nią jakby pod jednym dachem Nazaretu:

Najświętsza Panna okazuje mi, że się nie gniewa, chroni mnie zawsze, jak tylko ją wezwę. Gdy nachodzi mnie niepokój, czy też mam jakiś kłopot, od razu zwracam się do niej i zawsze, jak najczulsza z matek, od razu zajmuje się moimi sprawami. Ileż to razy, rozmawiając z nowicjuszkami, zdarzyło mi się ją wezwać i doświadczyć dobrodziejstwa jej matczynej opieki.

Rkp C 25v° – 26r°

W maju 1897 roku, Teresa ponownie jest w łóżku. Tym razem już z niego nie wstanie. Bardzo chora na gruźlicę, ledwie utrzymuje w ręce ołówek i zapisuje ostatnie strony Rękopisu C. Pisze także jedną z najpiękniejszych poezji – modlitwę Czemu kocham Cię, Maryjo? Pragnie ukazać prawdziwy obraz Miriam, oparty na Ewangelii.

Czemu kocham Cię, Mario? Chciałabym zaśpiewać.

Czemu na wdzięczne Twe imię, tak serce moje drży?

I chociaż tak wielka, nie przerażasz mnie,

więc chcę śpiewać, dlaczego kocham Cię.

 

Gdybyś się oblekła we wzniosłą swą chwalę,

jaśniejszą od wszystkich błogosławionych,

że jestem Twym dzieckiem, nie mogłabym uwierzyć.

O Mario, przed Tobą spuściłabym oczy.

 

Kiedy rozważam, jak żyjesz w Ewangelii,

śmiem wtedy podejść i spojrzeć Ci w oczy.

Że jesteś moja matką, uwierzyć nie trudno,

wszak cierpisz jak ja i jesteś śmiertelną.

 

Choć jestem mała, to przecież jak Ty,

noszę w sobie Wszechmogącego

i moja słabość nie trwoży mnie wcale,

wszak skarby matki należą do dziecka.

I kiedy hostia we mnie wstępuje,

Jezus wciąż myśli, że żyje w Tobie.

 

Wąską ścieżkę do nieba uczyniłaś widoczną,

praktykując zawsze cnoty najprostsze.

Przy Tobie, Mario, z radością pozostaję małą.

Wiem, że w Nazarecie, Matko pełna łaski,

żyjesz ubogo, nie pragnąc nadto niczego.

Żadnych cudów, uniesień, ekstaz,

co upiększyłyby Twe życie, Królowo Wybrańców.

 

Bez drżenia mogę ku Tobie wznieść oczy,

gdyż drogą zwyczajną, Matko niezrównana,

podoba Ci się wieść nas do nieba.

Jakiż tekst lepiej oddaje prawdziwe oblicze Najświętszej Marii Panny? Teresa używa odważnych sformułowań: „że jesteś matką uwierzyć mi nie trudno, wszak cierpisz jak ja i jesteś śmiertelną”. Kto dzisiaj odważyłby się powiedzieć, że Maryja była śmiertelna… W odniesieniu do niej mówi się raczej o zaśnięciu niż o śmierci; wszak śmierć jest formą kary za grzech pierworodny, więc Niepokalanie Poczęta nie mogła jej podlegać. Ale Jezus także był wolny od pierworodnej skazy, a umarł prawdziwie, nie „zasnął”. Dlaczego Maryja miałaby nie dzielić z Nim także śmierci? Dlaczego miałaby nie doświadczyć wszystkich przypadłości związanych z ludzkim umieraniem? Jeśliby nie umarła, czyż moglibyśmy się do Niej modlić w szpitalach, na łożach śmierci? Czy mogłaby nas zrozumieć? Już Symeon zapowiedział, że jej serce przeniknie miecz boleści. Przepowiednia ta spełniła się wiele razy. W czasie ucieczki do Egiptu, podczas trzydniowego poszukiwania dwunastoletniego syna, i później, gdy już opuścił dom, oraz w najbardziej dramatycznym momencie, gdy stała pod krzyżem… Ludzkie oblicze Maryi jest dla Teresy bardzo ważne, bo możliwe do naśladowania.

Wielokrotnie w Biblii śmierć jest rozumiana jako sen. Jezus mówi o córce Jaira, że nie umarła, lecz śpi. I jak pamiętamy z opisu biblijnego, ludzie się z Niego wyśmiewali. Sądzili, że Jezus się myli. Gdy jednak czytamy słowa Jezusa o Łazarzu, że ów zasnął, rozumiemy, że nasz Pan rozumiał śmierć jako czas snu. I rzeczywiście słowo “cmentarz” pochodzi od greckiego słowa koimeterion, które oznacza miejsce snu. Dlatego też, gdy słyszymy o zaśnięciu Maryi, nie należy sądzić, że Matka Jezusa nie umarła. Umarła, ponieważ każdy umiera. Nawet Jej Syn umarł. Sen i śmierć to w języku Biblii to samo.

W odniesieniu do Maryi Teresa nie używa wielkich słów, nie obsypuje jej tytułami, jakie możemy znaleźć w rożnych modlitewnikach. Zna je wszystkie, lecz woli naśladować Maryję w jej zwykłym, codziennym życiu. Rozważa jej prostotę życia, brak ekstaz, uniesień. Maryja żyła tak normalnie. Żyła wiarą, patrząc na swego Syna – Boga pod dachem jej domu…

Teresa wierzy, że kiedy przyjmuje Jezusa w Eucharystii, On myśli, że wciąż żyje w łonie swej Matki, jak kiedyś, po zwiastowaniu. Jakże to realistyczny obraz. A właściwie nie obraz, lecz rzeczywistość! Jezus zamieszkuje w nas. To prawda!

W poezji “Czemu kocham Cię, Maryjo?” zawarta jest cała teologia maryjna Teresy. Kiedyś Najświętsza Maria Panna przyszła jej z pomocą, uśmiechając się do niej. Po latach Teresa jest wciąż małą dziewczynką. Chorą, umierającą. Jej niebieska Matka ponownie przychodzi po swój mały kwiat. Tym razem zerwie go już definitywnie…

Najświętsza Panna nie ma najświętszej panny, która mogłaby kochać. Nie ma tyle szczęścia, co my.

OR 11. VIII; 4

Któż byłby w stanie wymyślić Najświętszą Pannę?

OR 31. VIII; 10

Maryjo, gdybym to ja była królową nieba, a Ty byś była Teresą, to chciałabym się stać Teresą, żebyś Ty była Królową Nieba.

Ostatnia modlitwa Teresy, napisana drżącą ręką

Obie te niezwykle kobiety cieszą się już sobą. Patrzą z nieba na ciebie i na mnie, gotowe, by pomóc nam „wybrać wszystko” dla Jezusa. Siebie pozostawiając na boku….

 ks. Andrzej Muszala – „Wybieram wszystko”

Podziel się: