• Flaga Ukrainy

„Liczę na to, że nie będę bezczynna w niebie.
Pragnieniem moim jest pracować dalej dla Kościoła i dla dusz, o to proszę Boga, i jestem pewna, ze mnie wysłucha”.

św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Bez wzniosłych uczuć i świateł

Wszystkie wielkie wydarzenia opisane na kartach Biblii dokonują się w nocy. W nocy Mojżesz wyprowadził lud z ziemi niewoli. W nocy Bóg wzywał Samuela. Maria i Józef przeżyli swą noc w Betlejem, opuszczeni przez najbliższych, zmuszeni byli szukać stajni na pustkowiu. Tej samej nocy narodził się Syn Boży; po nocach modlił się do Ojca – wielokrotnie, zwłaszcza tuż przed swoją męką. W nocy powstał z grobu. Teresie także pisane jest przejść przez ciemną noc…

Wydawać by się mogło, że Teresa cały czas żyje w świetle. Nieustannie zjednoczona z Jezusem, ciągle wyraża Mu swoją miłość, nawet trzech minut nie pozostaje bez myśli o Nim. Jakże łatwo dać się zwieść i uwierzyć, że całe jej życie jest usłane różami…

Wbrew temu, co pisze, nasza karmelitanka kroczy przez życie wąską ścieżką zawierzenia. Od młodości pozbawiona wzniosłych uczuć i świateł. Nieraz zdaje się jej, że Bóg jest bardzo daleki lub skrył się gdzieś głęboko. Zaznacza, że bardziej pisze o tym, o czym chciałaby pisać, niż o tym, co czuje w sercu. W Rękopisie A opisuje swój stan osamotnienia w wieku czternastu lat:

Jezus spał w mojej łódce, lecz było tak ciemno, że nie mogłam go dojrzeć, nie miałam znikąd żadnego światła. Gdyby przynajmniej jakaś błyskawica przeszyła ponure chmury. Co prawda połysk błyskawic nie jest niczym radosnym, za to zobaczyłabym na chwilę Jezusa. Lecz nie, trwała noc, głęboka noc duszy… Czułam się samotna jak Jezus w ogrodzie oliwnym, nie miałam znikąd wsparcia, ani z ziemi, ani z Niebios, miałam wrażenie, że Dobry Bóg mnie opuścił! Przyroda zdawała się dzielić moją gorycz, przez całe trzy dni słońce nie wysłało ani jednego promienia, a deszcz padał strugami.

Rkp A 5lr˚- 51v˚

Teresa kilkakrotnie stwierdza, że ,,Jezus śpi” w jej łódce. Innym obrazem, którego używa jest droga na szczyt góry miłości, wiodąca przez ciemne, podziemne korytarze. Lub przebita piłka, do której porównuje się w czasie pielgrzymki do grobu Apostołów św. Piotra i Pawła:

W Rzymie Jezus przekłuł swoją zabawkę, chciał zobaczyć, co jest w środku, po czym, zadowolony z odkrycia, porzucił swoją piłkę i zasnął.

Rkp A 64r˚- 64v˚

Po wstąpieniu do Karmelu ma jeszcze mniej pociech. Brnie przez ciemności, nie czując, że Jezus jest przy niej. Zaświadcza o tym siostra Genowefa podczas procesu beatyfikacyjnego:

Całe jej życie upływało w nagiej wierze (la foi nue). Nie było duszy, która by doznawała mniej pociech na modlitwie. Zwierzyła mi się, że przez siedem lat trwała w najbardziej oschłej modlitwie (une oraison des plus arides): jej coroczne rekolekcje, jej comiesięczne dni skupienia były dla niej męczarnią (un supplice). Mimo tego miało się wrażenie, że jest zalana duchowymi pociechami – tak bardzo jej słowa i czyny były pełne namaszczenia, tak była zjednoczona z Bogiem.

R i W, s. 284

Jest coś, co zawsze uderzało mnie w jej życiu, to mianowicie, że Boski Mistrz zsyłał na nią próbę za próbą, serwował udrękę za udręką; co rusz wyrastała przed nią jakaś przeszkoda i wszystko szło jej tak marnie, że musiała nieustannie ćwiczyć się w cierpliwości i w zawierzeniu.

s. Genowefa, PO, s. 294

Z kolei siostra Maria od Trójcy św. zeznaje, w jaki sposób modliła się święta:

Chwytała się wszystkiego, by utrzymać się na nogach, na Mszy przechylało się do przodu. Po prostu padała ze zmęczenia. W czasie dziękczynienia spała niemal bez przerwy, siedząc na piętach, z głową na ziemi. Nic na to nie mogła poradzić.

Ph. De la Trinite, Therese de Lisieux, la sainte de l’enfance spirituelle, s. 25

Oto prawdziwy obraz Teresy w klasztorze. To dziewczyna, która walczy o wszystko, która wydziera kolejne przyczółki w pocie czoła, która w niczym nie jest uprzywilejowana.

Nie otrzymuje żadnych objawień, żadnych nadzwyczajnych głosów, nie przeżywa żadnych uniesień. Co więcej, wcale tego nie pragnie! Przedkłada ciemność nad złudne światła.

Mogę się karmić tylko prawdą. Dlatego też nigdy nie pragnęłam widzeń. Nie można oglądać na ziemi ani nieba, ani aniołów takimi, jakimi są. Wolę poczekać, aż umrę.

OR, 5 VIII, 4

A w liście do s. Agnieszki zwierza się:

Nie ciągnie mnie do Lourdes, aby szukać tam ekstaz. Wolę monotonię wyrzeczenia.

LT 106

Słowa te pisze trzydzieści kilka lat po objawieniach Matki Bożej, w dobie, gdy ludzie masowo pielgrzymują do Lourdes. Ona woli szarą codzienność, bo wie, że w niej jest Jezus. Że życie duchowe nie polega na szukaniu cudowności czy pociech.

Jakże to wszystko jest dla nas ważne! Jeśli modlitwa wewnętrzna przychodzi ci z trudem, jeśli nieustannie musisz podejmować walkę ze swymi słabościami, jeśli wszystko ci idzie jak po grudzie, znaczy to, że kroczysz po tej samej drodze, co Teresa z Lisieux. Nie szukaj wówczas innej ścieżki. Nie biegaj do miejsc objawień, lecz pozostań w swojej izdebce z Bogiem, w ukryciu. A Bóg, który widzi w ukryciu, da się tobie.

ks. Andrzej Muszala

Fragment książki: Wybieram wszystko. Teresa Martin.

Podziel się: