• Flaga Ukrainy

„Liczę na to, że nie będę bezczynna w niebie.
Pragnieniem moim jest pracować dalej dla Kościoła i dla dusz, o to proszę Boga, i jestem pewna, ze mnie wysłucha”.

św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Bądź wdzięczny!

Nowy rok to dla większość z nas czas pewnych rozliczeń z naszego życia przez ostatni rok. Rozmyślamy nad tym co było dobre, a co niekoniecznie. Co udało się nam zrealizować, zmienić, wdrożyć w swoją codzienność. Z kim w danym roku byliśmy blisko, a z kim nasza relacja się po prostu zerwała, a może którą relację zaniedbaliśmy. Rozmyślamy nad tym, jak to wszystko wpłynęło na nasze życie, postępowanie, samopoczucie, na to kim jesteśmy i czy w ogóle lubimy się takimi, jakimi jesteśmy. Czy potrafimy przyjąć i zaakceptować samych siebie, nasze sukcesy, ale i nasze błędy, potknięcie, nie zawsze trafione decyzje. Niby ta cezura między starym rokiem a nowym rokiem, nie jest znacząca dla naszego życia, to po prostu kolejny dzień po dniu, może trochę bardziej odświętny. Niemniej jednak wchodzimy w nowy rok z pewną nadzieją na lepsze. Jakbyśmy czasem postawili kreskę między tym co było a tym, co będzie, z nowym kredytem zaufania do siebie i do innych. Oczywiście tak do końca nie da się tak po prostu zrobić resetu, bo to przeszłość kształtuje nasze dzisiaj, ale faktycznie nie można się na niej tylko zatrzymać i na niej poprzestać. Nie warto też się na siebie obrażać i wypominać sobie to, co było. Raczej należy to przyjąć, zrobić rachunek sumienia i iść dalej.

Dlatego tak wielu z nas snuje plany na nowy rok. Wyznaczamy sobie cele do zrealizowania. Są ludzie, którzy faktycznie potrafią wytrwać przy nich, choć niestety zdarza się, że nasze oczekiwania pozostały tylko na papierze, w naszym zamyśle. Czy zatem nie planować, w ogóle nie starać się? Skoro planujemy, to odczuwamy potrzebę i może nawet siły by faktycznie zrobić coś lepiej. Zmienić swoje nienajlepsze nawyki, dietę, zadbać o zdrowie, pogłębić wiedzę w konkretnej dziedzinie, więcej pracować, by móc spełnić swoje marzenie o kupnie czegoś czy wyjechać w upragnione miejsce – to najczęstsze nasze plany. Jednak skupianie się na oczekiwaniach czasami powoduje w nas jeszcze większy stres, a każde nietrzymanie się planu jest przez nas mocno przeżywane. Czujemy rozczarowanie sobą i ogólną porażkę. Zapominamy, że popełnianie błędów czy odpuszczanie czasem jest wskazane, a jednak nie dajemy sobie na to przyzwolenia.

Co więcej, kiedy udaje się nam zrealizować to co chcieliśmy osiągnąć, od razu szukamy kolejnego celu. Człowiek już tak ma, że ciągle szuka dla siebie miejsca, pragnie się wciąż rozwijać. Tylko czy nie zapominamy, że do rozwoju wcale nie są nam potrzebne wielkie i huczne osiągnięcia. Czy w ogóle potrafimy cieszyć się ze swoich osiągnięć bez konieczności potwierdzania swojej wartości kolejnymi wyzwaniami? Z nami jest tak, że jesteśmy nienasyceni, trochę zachłannie podchodzimy do życia. Wszystko chcemy na już, na teraz – takie życie instant. Wciąż gonimy za swoimi marzeniami, tylko czy wtedy są one faktycznie marzeniami czy tylko punktem do odhaczenia.

Wydaje się, że nasze postanowienia noworoczne mimo wszystko nie są pozbawione sensu, jednak wskazują na bardzo waży aspekt – a mianowicie oznaczają, że brakuje nam tych rzeczy. A skupiając się na braku odczuwamy pustkę. Czym ją wypełnić? A może tym co już mamy? Może obok tych naszych postanowień postawić wdzięczność, jako postanowienie nadrzędne. Jak mówił bł. kard. Stefan Wyszyński: „Choćbyś przegrał całkowicie zbierz się, zgarnij, dźwignij, zacznij od nowa! Spróbuj budować na tym co w tobie jest z Boga”. A przecież nie jest tak, że nic nie posiadamy, że nic w nas nie ma dobrego, za co możemy być wdzięczni. Drobne codzienne rzeczy są okazją by się nad nimi pochylić, pomyśleć co by było gdyby ich nie było. A może wiążą się z nimi miłe skojarzenia czy osoby, z którymi dane rzeczy czy czynności dzieliliśmy. Dobrze na koniec dnia a nie tylko na koniec roku podziękować za to co mamy, i kogo mamy przy sobie. Może w tych drobnych rzeczach odnajdziemy siły by robić coś wielkiego. A zawierzając wszystko Bogu i Jego zamysłom czasem też można odczuć ulgę, że nie jesteśmy z wieloma troskami sami. „Nie mając nic, wszystko otrzymam od Boga”, jak mawiała patronka naszych rozważań Św. Tereska od Dzieciątka Jezus.

Warto celebrować w sobie wdzięczność. Czasem naprawdę trudno wejrzeć w swoje życie by zauważyć, że nie posiadamy nic. Jednak kiedy będziemy ćwiczyć się w tym arcyważnym postanowieniu zauważymy wiele pozytywnych konsekwencji. Wdzięczność przede wszystkim pozwala odczuć nam prawdziwe szczęście i miłość (bycie kochanym i umieć kochać), pozwala zauważać drobiazgi. Pokazuje nam jak często codziennie jesteśmy obdarowywani. Poza tym dziękując umiemy też wdzięcznie przyjąć, uodparniamy się na zło, nieprzychylność innych i na nasze słabości.

Bardzo często w naszych modlitwach prosimy, zatrzymujemy się na naszym poczuciu braku zapominając podziękować za to, co już mamy. Warto więc nasze modlitwy przestawić z modelu proszę-dziękuję-przepraszam na przepraszam-dziękuję-proszę, pamiętając o słowach z modlitwy pańskiej „bądź wola Twoja”.

Anna Maria Patejuk

Podziel się: