• Flaga Ukrainy

„Pracujmy razem dla zbawienia dusz.
Mamy tylko nasze życie – jeden dzień – by je ratować.
Następnym dniem będzie wieczność”.

św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Św. Teresa realna i osiągalna

Św. Teresa przypomina nam: „JEZUS NIE POWOŁUJE TYCH, KTÓRZY SĄ TEGO GODNI ALE TYCH, KTÓRYCH SAM CHCE” (A2r). Powołując do konkretnego Zgromadzenia nie zawsze wlewa miłość do patrona Zgromadzenia, w moim przypadku do św. Teresy od Dzieciątka Jezus. W ciągu wielu lat mojego pobytu w Zgromadzeniu, Teresa była obecna na czołowym miejscu w modlitwach, podczas uroczystości Patronalnych, w innych wspomnieniach, mówieniu o niej innym, cytowaniu jej myśli, wyjaśnianiu i przybliżaniu „Małej Drogi”.

Dzisiaj z perspektywy lat widzę, że było to pełne zaangażowanie, jednak bardziej zewnętrzne z racji, że jest to Patronka mojego Zgromadzenia, a nie moja bliska Przyjaciółka, którą chcę naśladować i która mi pomaga, która mi wskazuje i mnie prowadzi „Małą drogą”. Podziwiałam moje współsiostry, które z taką czułością i serdecznością mówiły o Teresie, określając ją: „Mała Terenia” „Tereska”, „Kwiatuszek” itd. Słuchając tego myślałam sobie, dlaczego ja tego nie czuję? Każdego dnia próbowałam usilnie wzbudzić w sobie takie odczucia, ale bez rezultatu. Ubolewałam nad tym, że mówię innym jak wspaniałą jest ta święta, sama tego nie czułam tak jak moje współsiostry. Miałam jednak pewność w tym wszystkim, że jest to moja Patronka, która jest kimś ważnym dla mnie. To był czas pewności, pozbawionej uczuciowego przeżywania i odczuwania.

Aż pewnego dnia otrzymałam książkę: „Terapia dla duszy” Joela Pralong. Po przeczytaniu jej, poczułam, że wreszcie pojęłam i zrozumiałam Teresę, która do mnie przemówiła, z jej rozjaśnioną i bardzo prostą „Małą Drogą”. To jest coś, co nie musi być odczuwalne emocjonalnie i „słodko” wyrażone, ukazujące Teresę małą „Terenię”, jako świętą cukierkową, spuszczającą z nieba „różyczki łask”. Teresa ukazała się jako realna, prawdziwa i osiągalna dla mnie. Poczułam w głębi serca, że z taką Teresą chcę się zaprzyjaźnić osobiście i taką naśladować.

W tej książce Teresa była przedstawiona naturalnie: jak każde dziecko czasami uparta, nawet beksa, wręcz przesadnie rozpieszczana jak najmłodsze dziecko. Jednak na sposób dziecięcy pięknie pracowała nad sobą przy pomocy sióstr i swego ojca, którego nazywała królem. W bardzo jasny i naturalny sposób pokazane było jej życie w karmelu, gdzie widać było jej zwyczajność jak każdej siostry w Karmelu. Na zewnątrz nie zauważalna, ale wewnątrz tak niesamowicie potrafiła mężnie walczyć z drobnymi trudnościami dnia codziennego, które tak naprawdę każdemu z nas sprawiają dużo kłopotów. Często je ignorujemy i przechodzimy dalej nic z tego nie robiąc, bo to przecież drobnostka ( podnieść szpilę z podłogi z miłością , podnieść papierek, który leży na ziemi, umyć swój talerz i szklankę po posiłku, uśmiechnąć się do osoby, której nie lubię, powiedzieć jej dobre słowo itd.)

Dla mnie to było niesamowite, jak ona szybko przeszła z takiego kapryśnego dziecka, którym była w domu rodzinnym, do tak dojrzałej i wielkiej świętej przez czynienie małych rzeczy każdego dnia. Całe jej życie jak pisała, było sprawianiem radości Jezusowi, właśnie takimi drobnymi rzeczami dnia codziennego. Dzięki temu nie skupiała się na swoich wadach, a skupiała się na pozytywnej pracy nad sobą dla Jezusa. Tajemnica Teresy tkwi w MIŁOŚCI. Ta miłość, była ogromną łaską, którą Teresa otrzymała od Boga. Ona sprawiła, że Teresa była w stanie pokonać każdą trudność, każdą słabość i tak pielęgnować drobne akty Miłości, przełamywanie siebie w małych rzeczach codziennego życia, które jak winda szybko wzniosły ją na szczyty świętości. Miała dobry fundament w rodzinie, który był dobrym gruntem, do kiełkowania tej miłości.

Ktoś powie, no tak, ale ja nie miałam w dzieciństwie takiego fundamentu jak Teresa, więc pewnie jest to dla mnie nieosiągalne. Fakt, że tak było, nie znaczy, że dziś nie mogę prosić gorąco przez wstawiennictwo św. Teresy od Dzieciątka Jezus o taką Miłość jaką ona miała. Skoro obiecała, że będzie wypraszać nam wiele łask, o które będziemy ją prosić, to na pewno nie pozostanie obojętna. Więc nie pozostaje nic innego jak prosić św. Teresę o wielką Miłość do Jezusa. Wtedy na pewno zaprzyjaźnimy się z Nią wewnętrznie bardzo mocno i „Mała Droga” stanie się drogą naszego życia. Czego z serca życzę Wam i sobie.

MODLITWA:
Św. Tereso, która obiecałaś pamiętać o nas w Niebie, uproś mi proszę łaskę wielkiej Miłości do Jezusa, jaką Ty miałaś, bym mogła Kochać Go bez granic i tą Miłością służyć wszystkim ludziom. Amen.

s. Monika Siemionko CST

Podziel się: