• Flaga Ukrainy

„Pracujmy razem dla zbawienia dusz.
Mamy tylko nasze życie – jeden dzień – by je ratować.
Następnym dniem będzie wieczność”.

św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Troska o kapłanów

Sytuacja po II wojnie

W związku z obecnością biskupa Szelążka w Zamku Bierzgłowskim do pokrzyżackiego domu zakonnego zaczęli przybywać liczni goście. Pośród nich znaczną grupę stanowili przede wszystkim księża z diecezji łuckiej. Zauważmy, że byli oni rozproszeni po całej Polsce. Przyjeżdżając do swojego biskupa szukali jedności, tożsamości, oparcia i pomocy, a jednocześnie także i sami podtrzymywali biskupa w nadziei zmiany tej trudnej sytuacji. Obiektywnie trzeba stwierdzić, że ich sytuacja zarówno materialna, jak i kondycja psychiczna pozostawiały wiele do życzenia. Często byli oni pozbawieni jakiegokolwiek zabezpieczenia materialnego i tułali się po różnych diecezjach oraz domach zakonnych szukając możliwości posługi oraz dachu nad głową. Zauważmy, że wszyscy oni doświadczyli nie tylko okrucieństwa wojny, ale także jako jedni z pierwszych na tak ogromną skalę „dobrodziejstwa” zaprowadzanego na Wołyniu oraz w Polsce komunizmu.

Kronice sióstr franciszkanek pod datą 24 grudnia 1947 roku czytamy proste, ale wiele mówiące słowa: Przyjechało dużo Księży z Torunia i okolicy, by obchodzić tradycyjną wigilię Bożego Narodzenia razem ze swoim Biskupem. Tych wspólnych wigilii przeżyli kapłani wraz ze swoim biskupem tylko cztery.

Nominacje

Organizując życie diecezji „na wygnaniu” biskup dokonywał niezbędnych nominacji. Dotyczyło to przede wszystkim uzupełniania składu kapituły łuckiej. Dnia 28 kwietnia 1947 roku biskup mianował: prepozytem ks. Leopolda Szumana, dziekanem ks. Teofila Aleksandra Skalskiego, archidiakonem ks. Stanisława Żukowskiego, kustoszem ks. Florentyna Czyżewskiego, kantorem ks. Gustawa Jełowickiego, a scholastykiem ks. Jana Szycha. Niestety biskup był praktycznie pozbawiony możliwości wpływu na mianowania księży łuckich administratorami, czy proboszczami parafii. Ta władza spoczywała w rękach biskupów poszczególnych diecezji.

Szukał swoich kapłanów

Biskup rozsyłał pisma do wszystkich biskupów prosząc o informacje o księżach łuckich. Przytoczmy dla przykładu list, który biskup łucki otrzymał od biskupa łomżyńskiego Stanisława Łukomskiego. Nosi on datę 3 grudnia 1946 roku:

Jakże bardzo ucieszyło mnie pismo Waszej Ekscelencji z dnia 27 listopada br. Jest bowiem znakiem, że Ekscelencja po tak ciężkich cierpieniach męczeńskich przyszedł znowu do sił i jest po dawnemu czynny. Niech Pan Bóg i nadal udziela Swej pomocy i w roku przyszłym pozwoli oglądać pomyślniejsze warunki w Polsce. Co do Księży z diecezji Łuckiej, jest w mojej diecezji tylko ks. Prałat Antoni Jagłowski, pełniący duszpasterstwo jako administrator parafialny. Adres jego jest: Olszanka, powiat Augustowski, woj. Białostockie.

Przytoczmy treść listu, który 10 marca 1947 roku biskup łucki wysłał do biskupa włocławskiego Karola Radońskiego. Oddaje on także powojenną rzeczywistość księży diecezji łuckiej:

Okoliczności tak się złożyły, że kapłan Łuckiej Diecezji Infułat ks. Nosalewski, były Senator R.P., obecnie Proboszcz w Łomnicy, na Dolnym Śląsku, od dłuższego czasu ciężko chory i nie może pełnić obowiązków pasterskich. Czasowo wyręczają go sąsiedni Proboszczowie. Zwrócił się on z prośbą o naznaczenie do Łomnicy kapłana z Łuckiej Diecezji, ks. Antoniego Skrzypkowskiego, który mógłby chorego zastępować w jego pasterskiej funkcji i samego chorego otoczyć opieką. Ks. Skrzypkowski pełni obowiązki administratora parafii Burzenin. Śmiem prosić Waszą Ekscelencję o zwolnienie ks. Skrzypkowskiego ze stanowiska administratora parafii Burzenin i przyjścia tym sposobem z pomocą wspomnianemu ks. Infułatowi Nosalewskiemu, wielce zasłużonemu kapłanowi.

Prośba o kapłanów

Zachował się ciekawy list administratora apostolskiego diecezji gdańskiej ks. Andrzeja Wronki z 14 października 1946 roku do biskupa Szelążka:

Proszę mi najłaskawiej wybaczyć moją śmiałość. Piszę do Waszej Ekscelencji przynaglony wołaniem wiernych o księży. Wśród tych wiernych jest wiele diecezjan Waszej Ekscelencji. Tym ośmielony odważam się pukać do dobroci Waszej Ekscelencji. Gdyby Ekscelencja miał wolnych jeszcze księży, to proszę ich najłaskawiej skierować do Oliwy, do pracy w diecezji gdańskiej. Wakują placówki duszpasterskie wiejskie oraz prefektowskie. Wierni na nowych ziemiach są podwójnie nieszczęśliwi, bo i materialnie i duchowo.

Biskup Szelążek odpowiedział listem z dnia 17 października:

Oczywiście, użyję wszystkich sił, aby kapłanów mojej diecezji poszukujących stanowisk kościelnych, skierować do Diecezji Waszej Ekscelencji. Kilkunastu księży nie znamy adresów i nie wiemy, czy nie zajęli już jakiegoś stanowiska. Spośród księży, rozmieszczonych w Polsce, niektórzy szukają czasami innej placówki. Niestety, tacy księża zapewne szukają dogodniejszych warunków pracy, a zwykle czynią to bez porozumienia się ze mną. Sprawa ujęcia ogółu kapłanów Łuckiej Diecezji w ramy normalnej zależności do Biskupa Łuckiego, jest bardzo skomplikowana, ponieważ wchodzi w grę aktualna ich praca w innych diecezjach poza Łucką i aktualni Ordynariusze tych diecezji mają pełne prawo traktowania tych kapłanów, jako swych podwładnych. Starać się będę jednak za pośrednictwem tych księży Łuckich, którzy pozostają na stanowiskach dziekanów, oddziałać na poszukujących zmiany, aby kierowali się do Oliwy-Gdańska.

Posługa

Temat posługi kapłanów łuckich w diecezji gdańskiej spotykamy w dalszej korespondencji między biskupem a administratorem. Przywołajmy list ordynariusza łuckiego z 6 marca 1948 roku:

Od paru tygodni jestem chory na grypę, z tego powodu nie mogłem natychmiast odpowiedzieć na łaskawy list z dn. 25 lutego br. Jestem niezmiernie uradowany, że Wasza Ekscelencja, mianował Księdza Solarza prefektem w gimnazjum i liceum żeńskim w Sopocie. Jest to kapłan ze wszech miar godzien uznania i zaufania. On też sam do mnie w tej sprawie pisał i wyraził radość, że po ukończeniu pomyślnym studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim z zakresu historii Kościoła mógł otrzymać tak odpowiednie dla niego stanowisko. Ja ze swej strony Waszej Ekscelencji za tę decyzję serdecznie dziękuję.

Dk. prof. Waldemar Rozynkowski

Podziel się: