• Flaga Ukrainy

„Pracujmy razem dla zbawienia dusz.
Mamy tylko nasze życie – jeden dzień – by je ratować.
Następnym dniem będzie wieczność”.

św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Deportacja do Polski i pobyt w Kielcach

Deportacja

Dnia 17 maja 1946 roku biskup Adolf Piotr Szelążek przekroczył granice Ukrainy i znalazł się w Polsce. W liście do wikariusza generalnego diecezji płockiej ks. Stanisława Figielskiego z 17 września 1946 roku w następujących słowach opisał drogę do granicy:

Przy uwolnieniu moim nie ja wybierałem drogę powrotną. Była mi wyznaczona. Dowiadywałem się stopniowo. Najpierw zatem z Kijowa do Lwowa naprawdę bardzo wygodnym wagonem z tylu miejscami, że mogłem rozpostrzeć siennik, który się na całą dobę wynajmuje za 15 rubli (takąż samą poduszkę). Mając wolne, nie zapakowane futro mogłem noc przepędzić wygodnie. We Lwowie przenocowaliśmy, czekając na odpowiedni wagon, który miał nas dostawić do Przemyśla, to jest do naszej granicy. W odpowiedniej stacji przed Przemyślem otrzymałem własny wagonik bardzo starannie przygotowany, pod opieką porucznika Wojska Polskiego.

Lakoniczną notatkę o przybyciu biskupa do Polski spotykamy w „Gazecie Ludowej”:

Dnia 17 maja b. r. przybył na stację graniczną Medyka – U.S.R.R. ks. biskup Adolf Szelążek. Przy polskim punkcie granicznym powitali ks. biskupa wicestarosta pow. przemyskiego i ks. kanclerz Kurii Biskupiej. Ks. Biskup odjechał samochodem do pałacu biskupiego w Przemyślu, gdzie zatrzymał się do następnego dnia, po czym odjechał specjalnym wagonem do Kielc, gdzie zamieszkał w pałacu biskupim.

Biskup Czesław Kaczmarek

Na niecałe trzy miesiące gościny udzielił biskupowi jego uczeń z seminarium w Płocku, a od 1938 roku ordynariusz kielecki, biskup Czesław Kaczmarek (1895-1963). Dodajmy, że biskup A. Szelążek był współkonsekratorem biskupa Cz. Kaczmarka. Konsekracja biskupa kieleckiego miała miejsce 4 września 1938 roku w katedrze w Kielcach. To między innymi on bardzo intensywnie zabiegał o zwolnienie biskupa Szelążka z więzienia. Wspomina o tym chociażby kapelan biskupa kieleckiego ks. Stanisław Wojas:

Wczesną wiosną 1946 r. przyjechał do biskupa Cz. Kaczmarka prałat Szych, kanclerz Kurii w Łucku na wschodzie. […] Prosił biskupa Kaczmarka, aby podjął starania poprzez Warszawę o uwolnienie biskupa. […] Biskup zaraz pojechał do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie za sprawą biskupa Szelążka. Zawsze życzył sobie, abym mu towarzyszył, szczególnie w państwowych urzędach i abym był świadkiem. W rozmowie, która toczyła się w Ministerstwie, stanowczo powiedział te słowa: „Zabraliście ziemie, oddajcie ludzi. Jestem gotów tego biskupa wziąć do siebie i dać mu mieszkanie”.

Pobyt biskupa Szelążka w Kielcach znalazł także swoje echo w numerze „Kieleckiego Przeglądu Diecezjalnego”. Czytamy w nim: J.E. Ksiądz Biskup Adolf Piotr Szelążek w połowie maja br. powrócił do kraju i zamieszkał w Kielcach w Pałacu Biskupim.

Kielce

Jak wyglądały okoliczności przyjazdu biskupa Szelążka do Kielc? Odwołajmy się kolejny raz do wspomnień kapelana biskupa kieleckiego ks. Stanisława Wojasa:

Przed południem otrzymuję telefon ze stacji kolejowej pod Kielcami, z wiadomością i żądaniem: <<My wieziemy od granicy biskupa Szelążka i mamy go dostarczyć biskupowi Kaczmarkowi. Ktoś powinien zjawić się na stacji kolejowej Kielce, odebrać biskupa i pokwitować jego odbiór>>.

Przeraża w tym opisie przedmiotowe traktowanie biskupa, niczym jak paczkę, która podczas odbioru wymagała pokwitowania.

Dalej ks. S. Wojas tak opisał pierwsze godziny pobytu biskupa w Kielcach:

Natychmiast pojechałem na stację PKP Kielce i zobaczyłem wynędzniałego biskupa Szelążka z dwoma agentami UB. Biskup mi powiedział, że z Kijowa do granicy wieźli go ludzie z NKWD, a od granicy do Kielc- ci panowie z UB. Biskup też mnie prosił, abym zaprosił ich na jakiś posiłek. Mówił: <<Ci panowie od granicy mi towarzyszą. Oni są głodni. Może ksiądz by ich zaprosił na herbatę i dał coś do zjedzenia>>. W rezydencji siostry dały im posiłek i ubowcy odjechali. Zawezwałem lekarza, nie czekając na powrót biskupa Kaczmarka, aby zbadał przybyłego biskupa Szelążka. Po powrocie z Sandomierza biskup Kaczmarek bardzo serdecznie go powitał i polecił mi, abym się nim opiekował.

Po czterech miesiącach pobytu w Polsce, w liście do wikariusza generalnego diecezji płockiej ks. Stanisława Figielskiego (z dnia 17 września 1946 roku), sam biskup w następujących słowach opisał pierwsze godziny pobytu w Polsce:

W Przemyślu zatrzymałem się u JE biskupa Bardy. Tam się też dowiedziałem, że ks. Biskup Kielecki najusilniej wśród księży biskupów prosił, żeby mi przeznaczono miejsce pobytu w Kielcach. Tak więc była ułożona marszruta. Ja nie miałem żadnego wpływu na wybór miejsca pobytu, a tak gościnne staranie się ks. Biskupa Kaczmarka o skierowanie mnie do Kielc wskazywało, że powinienem to zaproszenie przyjąć- tym bardziej, że ono już weszło w układ przygotowanej dla mnie podróży. Toteż z Przemyśla przez Kraków jechałem wprost do Kielc. W Krakowie nie zatrzymałem się. Nie było tam JE kardynała Sapiehy bo był na konsekracji któregoś biskupa. Wprost więc- przygotowanym dla mnie wagonem pojechałem do Kielc.

Najukochańsi Diecezjanie moi

Nie mamy wątpliwości, że musiał to być dla biskupa bardzo trudny czas. Z jednej strony cieszył się z odzyskanej wolności, z drugiej jednak został zmuszony do opuszczenia swojej diecezji. Zaczął na nowo organizować, zarówno swoje życie osobiste, jak i tworzyć namiastkę diecezji łuckiej na wygnaniu. Z Kielc wysyłał pierwsze listy. Z tego miejsca rozesłał podziękowania wszystkim tym, którzy o nim pamiętali oraz otaczali modlitwą:

Do głębi wzruszony jestem objawami
radości najukochańszych Współbraci
w kapłaństwie, najdroższych Diecezjan
moich i przyjaciół, których modlitwy
potokami całymi płynęły przed tron Boży.
Składam przeto wszystkim najżywsze podziękowanie.
A wiem także, iż nieudolność moją
w spłacaniu długu wdzięczności zastąpi
Pan Nasz, Jezus Chrystus. Odczuwam
bardzo, że pulsujące w mej duszy tętno
modlitewnej podzięki potęguje rosnącą
z dniem każdym radość, że jestem
wśród Was i że Pan Bóg zapewne
pozwoli mi jeszcze być najwierniejszym
i przydatnym sługą Waszym.

Osobny list skierował także z Kielc biskup Szelążek do swoich diecezjan, którzy pamiętali o nim w dniu jego imienin. Nosi on datę 20 czerwca 1946 roku:

Najukochańsi Diecezjanie moi,
Adres wasz przysłany mi w dniu moich imienin, zajmować będzie pierwsze miejsce wśród najcenniejszych przedmiotów, jakie posiadam. Pisany sercem. Gdy przybył do mnie odsłonił całe bogactwo swego piękna. To nie sztucznie ozdobiona laura. To obraz żywy waszego życia. Obramowany zielenią palm, które zawsze symbolizują męczeństwo, nie złotem pisany ani srebrem, ale łzami, które mienią się wszystkimi barwami ofiary, żywiej niż najżywsze blaski brylantów, jaśniejący światłem żywej wiary i zjednoczenia z wolą Bożą, mieniący się purpurą i fioletem miłości Bożej i pokuty, aby wyjednać zmiłowanie pańskie, w całości tworzy ognisko modlitwy, obejmującej swymi płomieniami wszystko, co nam drogie. Wdzięczny jestem, że w tym ognisku modlitewnego czynu moje losy oddawane są przez was opiece Bożej. Dziękując z głębi serca za ten dar wielki, udzielam wszystkim błogosławieństwa pasterskiego. Natychmiast po otrzymaniu tego adresu udałem się do kaplicy i przed Najświętszym Sakramentem odmówiłem różaniec, a związałem się postanowieniem, że stale modlić się będę za was gorąco.

W świetle relacji biskupa wiemy, że dnia 7 sierpnia 1946 roku, czyli tuż przed wyjazdem do Zamku Bierzgłowskiego, odwiedził go w Kielcach arcybiskup krakowski kardynał Adam Sapieha.

Dk. Waldemar Rozynkowski

Podziel się: